wtorek, 23 sierpnia 2016

002. Brain Over Binge - Przedmowa

Brain Over Binge

Dlaczego miałam bulimię,
dlaczego konwencjonalna terapia nie działała
i jak wyszłam z tego na dobre?

Historia jednej kobiety daje kompulsywnym żarłokom szansę, nowy punkt widzenia oraz zdroworozsądkową metodę leczenia.





INFORMACJA O ODPOWIEDZIALNOŚCI: To jest osobista historia o procesie zdrowienia. Nie ma na celu zastąpienia usług profesionalnej kadry medycznej ani nie jest zamiennikiem fachowej porady. Powinieneś skonsultowaćsię z lekarzem w trosce o twoje zdrowie oraz by uzyskać odpowiednią diagnozę i opiekę medyczną. Autor i wydawca zrzekają się jakiejkolwiek odpowiedzialności wynikającej bezpośrednio lub pośrednio z używania tej książki.

Ta książka zadedykowane jest 19-letniej bulimiczce, która czuła się zagubiona, lecz mimo to przysięgła, że pokona swój problem i pewnego dnia napisze o tym.
Ta bulimiczka to ja 10 lat temu.
A zatem  Brain over Binge dedykuję dawnej sobie oraz tym wszystkim, którzy chcą się uwolnić od kompulsywnego objadania.




Przedmowa

"Zaburzenia odżywiania przynoszą rozwiązanie problemów i nie chodzi w nich tylko o jedzenie i wagę" 

W listopadzie 2007 roku, dwa i pół roku po tym, jak wyzdrowiałam z bulimii, odwiedziłam mojego lekarza z powodu uciążliwego bólu brzucha. Opowiedziałam mu o swoich zaburzeniach odżywiania, ponieważ myślałam, że lata obżarstwa mogły przyczynić się do uszkodzeń układu pokarmowego. Chociaż wyraziłam się bardzo jasno, że od dawna się nie objadałam i nie miałam już bulimii, zapytał mnie: "Czy myślisz, że twoja choroba" - zawahał się, więc mogłam dokończyć zdanie za niego: "Zniknęła?". A potem odpowiedziałam na swoje własne pytanie krótkim "tak".
"To świetnie," odpowiedział. "Więc przypuszczam, że szukałaś pomocy?"
"Tak, chodziłam na terapię, ale potem zdałam sobie sprawę, że to tylko nawyk i przestałam."
Wyraz zaciekawienia, a może powątpiewania, przebiegł przez jego twarz. "Tak," powiedział, "Jestem pewien, że bulimia wypełniała jakąś potrzebę."
Wypełniała jakąś potrzebę... te słowa spadły na mnie i nagle poczułam, jakbym znów siedziała w pokoju terapeuty.
Próbowałam wtedy pisać tę książkę, ale nie czyniłam zbyt wielkich postępów. Tamtego dnia znalazłam nową motywację. Komentarz lekarza uzmysłowił mi, że istnieje ogromny problem z postrzeganiem bulimii, nie tylko przez terapeutów i pacjentów, ale także przez społeczeństwo.
Dzisiaj zaburzenia odżywiania są zasadniczo uważane za objawy psychologicznych problemów, takich jak depresja, lęki, niskie poczucie własnej wartości oraz konflikty w rodzinie. Eksperci od zaburzeń odżywiania twierdzą, że destrukcyjne zachowania związane z jedzeniem sygnalizują wewnętrzy kryzys emocjonalny, tak jak gorączka wskazuje na jakąś infekcję. Dotknięta nimi osoba używa rzekomo swoich zaburzeń jako sposób na radzenie sobie z problemami i uczuciami, z którymi nie umie się uporać w życiu. W ten sposób zaburzenia odżywiania uważane są za coś, co wypełnia ważną potrzebę lub pustkę w świecie takiej osoby - potrzbę, która nie jest materialna, dlatego też wszędzie słyszy się, że w zaburzeniach odżywiania nie chodzi o jedzenie.
Wierzę, że szeroko rozpowszechnione zapatrywanie się na bulimię jako skompilikowany problem, który pomaga wypełniać ofiarom pewnego rodzaju emocjonalną postkę jest w najlepszym wypadku wątpliwą hipotezą; a w praktyce może być wręcz krzywdzące dla ludzi, którzy codziennie nieustannie zmagają się z pragnieniem, by objeść się i wymiotować
Bulimiczka zazwyczaj szuka terapii, ponieważ wydaje jej się, że nie może przestać jeść ogromnych ilości jedzenia. Ale terapia uczy ją, że to nie jedzenie jest prawdziwym problemem - problemem jest jej osobowość, jej nieumiejętność radzenia sobie z życiem, jej dzieciństwo, a także jej związki. W skrócie, uczy się, że jest psychicznie niesprawna. Nikt nie powie jej dokładnie, jak ma zaprzestać tym działaniom, które tak bardzo chciałaby przerwać. Nie ma konkretynych wskazówek, żadnej sprecyzowanej metody. Nikt nie powie jej, że znajdzie w sobie siłę, by przestać się objadać, kiedy tylko zechce. Zamiast tego nauczy się, że nie ma wystarczająco dużo kontroli nad swoim zachowaniem - oczywiście do czasu, kiedy nie rozwiąże swoich głęboko ukrytych emocjonalnych problemów.
A zatem bulimiczka rozpoczyna podróż w głąb siebie, mając nadzieję, że odnajdzie odpowiedzi na pytanie dlaczego się objada, mając nadzieję, że jeśli poczyni w swoim życiu kilka zmian, wyleczy stare rany  lub zbuduje nowe relacje, to jej pragnienia, by objadać się i przeczyszczać znikną. Uczy się radzić sobie z depresją, zmniejsza lęki i buduje zdrowe poczucie własnej wartości. Pracuje nad swoim odżywianiem, zwalcza swój perfekcjonizm i uczy się przezwyciężać zdarzenia i uczucia, które nagle wywoływały jej epizody kompulsywnego objadania. Stara się odkryć, jaki cel w jej życiu ma bulimia. A po tym wszystkim znów zaczyna się objadać i wymiotować
Tak wyglądała moja historia przez 6 lat. Po początkowej niechęci w końcu podjęłam terapię. Przyjęłam pogląd, że moja bulimia to coś więcej niż tylko jedzenie; przyjęłam myśl, że traktowałam zaburzenia odżywiania jako sposób na radzenie sobie; przyjęłam myśl, że jestem chora i że potrzebuję profesjonalnej pomocy, aby z tego wyjść, że muszę dotrzeć do źródła moich problemów, aby móc z nimi skończyć. Zrobiłam wszystko, co przewidywała terapia, a kiedy to nie zadziałało, próbowałam szukać innych terapeutów z nieco tylko innym podejściem. Ale za każdym razem z takim samym skutkiem: wciąż pozostawałam bulimiczką
Nie winię za to moich terapeutów, ponieważ mimo wszystko starali się mi pomóc, zawsze byli bardzo wrażliwi i wspierali mnie. Po prostu terapia nie pomogła mi w przerwaniu objadania się i wiele osób ma podobne doświadczenia do moich. Pomimo iż współczesna literatura podaje wiele różnych wskaźników wyzdrowienia, to obecne terapie dla kompulsywnym żarłoków nie zbliżają się do udzielenia pomocy wszystkim. Nie ma jednej zgodnej opinii o dokładnej liczbie osób, które z tego wyszły z powodu problemów w przeprowadzeniu badań naukowych, m.in. ograniczona liczba opracowań, wady w metodyce badań, niezgodne definicje zaburzeń odżywiania i procesu zdrowienia, odmienne sposoby leczenia oraz wycofywanie się pacjentów z badań. Jednakże wskaźnik osób, które wyszły z bulimii nie jest zbyt optymistyczny i "wciąż musimy się wiele nauczyć o zapewnieniu prawdziwie efektywnych metod leczenia zaburzeń odżywiania".
Jedne z badań pokazują, że po leczeniu 50% osób z bulimią kontynuowało chorobowe zachowania ze sporadycznymi epozodami remisji, a 20% utrzymywało objawy. Inne badania natomiast pokazały, że trzy lata po leczeniu bulimii  ⅓ kobiet objadała się codziennie, ⅓ objadała się rzadziej niż raz na miesiąc, a  ⅓ była gdzieś pomiędzy. Nawet metoda uważana za najbardziej efektywną przy leczeniu bulimii - terapia poznawczo-behwaioralna - wyeliminowała objadanie się i przeczyszczanie tylko w 30-50% przypadków.
Te statystyki pokazują, że chociaż terapia pomaga niektórym bulimikom, nie skutkuje u wszystkich. Dlatego potrzebne są alternatywy. Tamtego dnia w listopadzie po rozmowie z moim lekarzem poczułam silną potrzebę odnalezienia takiej alternatywy. Zdałam sobie sprawę, że postrzeganie bulimii jako sposobu radzenia sobie z trudnościami jest tak wszechobecne w naszym społeczeństwie, że jest ogólnie uznanane za fakt, nawet przez ludzi spoza srodowiska terapeutycznego, jak na przykład przez tamtego lekarza. Postanowiłam, że pilnie potrzebny jest nowy głos - głos, który przeciwstawi się tym ordotoksyjnym poglądom i zostanie usłyszany przez tych, którzy nie uzyskali pomocy w dotychczasowym sposobie traktowania bulimii.
Wypełniała jakąś potrzebę... Cały czas zastanawiałam się nad tymi słowami, próbując zrozumieć, dlaczego ten prosty i niewinny komentarz lekarza tkwił w mojej głowie. Rozmyślałam nad własnym doświadczeniem z terapią i tym, jak eksperci sprawili, bym wierzyła, że używam jedzenia do radzenia sobie z problemami, mierzenia się z emocjami lub wypełnienia bardziej złożonych psychologicznych potrzeb.
A potem pomyślałam o tym, jak się zmieniłam, kiedy zdecydowałam się spojrzeć na moje zaburzenia odżywiania inaczej: odrzucając przekonanie, że jem z powodu głębszych przyczyn, a w rezultacie całkowicie zmieniając swoje podejście do własnych problemów. Odkryłam inną drogę do wyzdrowienia, prosty i szybki sposób do skończenia z bulimią - bez terapii. Przestałam całkowicie się objadać i od lat nie miałam na to ochoty. Jestem przekonana, że nie ma żadnego ryzyka nawrotu, nawet podczas stresujących wydarzeń w moim życiu. Skończyłam z bulimią na dobre.
Kiedy byłam pochłonięta walką z bulimią, przyrzekłam, że jeśli kiedykolwiek znajdę sposób na wyjście z tego, napiszę wówczas książkę, by pomóc znaleźć innym ich sposób na pokonanie choroby. Czasem wciąż nie mogę uwierzyć, że tak się stało, bo przez długi czas wyzdrowienie wydawało się nieosiągalne. Ale stało się prawdziwe i trwałe; a teraz chcę się podzielić moją historią z innymi, aby i oni mogli zakończyć swoje zmagania. Chcę podzielić się swoim alternetywnym podejściem, mając nadzieję, że mogę być głosem zmiany, głosem dla tych, którzy są sfrustrowani terapią albo po prostu ich na nią nie stać, głosem, który pomoże wielu uciec od codziennej męki bulimii.
Jeśli utknąłeś w szponach objadania i wymiotowania albo głodzenia się, nie rozwijasz się i tracisz chwile, których nigdy nie odzyskach. Ja straciłam cenne lata na zaburzenia odżywiania i nie chcę, żeby ktoś robił to samo. Jestem tu, żeby powiedzieć ci, że możesz przerwać swoje zaburzenia odżywiania właśnie teraz i rozpocząć własne życie.
Może tradycyjne metody leczenie zaburzeń odżywiania nie pomogły ci do tej pory. Może poradniki, które przeczytałeś w chwili natchnienia, nie dały ci takiej siły, byś przerwał kompulsywne objadanie. Może nie myślisz nawet o tym, że jesteś w stanie dobrze prosperować w innych obszarach życia, dopóki nie rozwiążesz najbardziej uporczywego problemu - tego, co wciąż nie pozwala ci iść do przodu: twoje destrukcyjne nawyki żywieniowe. 
Mam nadzieję, że moja osobista historia powrotu do zdrowia da ludziom cierpiącycm na bulimię odwagę do oczekiwania na metodę leczenia, mam także nadzieję, że moje praktyczne porady przywrócą wielu bulimiczkom ich życie. Mam nadzieję, że mogę zmienić nastawienie niektórych ludzi odnośnie tego, czym jest bulimia - ludzi takich jak mój lekarz czy terapeuci, którzy wierzyli, że bulimia wypełnia jakąś potrzebę. A jeśli uda mi się zmienić myślenie choć jednej osoby, dać nadzieję choć jednemu człowiekowi lub ocalić chociaż jedno życie, to wtedy uczynię wystarczająco dużo.

4 komentarze:

mARTa pisze...

Dziękuję i bardzo czekam na ciąg dalszy!

Unknown pisze...

Chy będzie dalszy ciąg?

Esselte. pisze...

Tak :)

marshaq pisze...

hej, mam pytanie odnośnie praw autorskich. Napisz do mnie proszę, figat.monika1@gmail.com :)
Pozdrawiam

Prześlij komentarz

 
;